W sierpniu 2018 roku we Wrocławiu wybraliśmy się do piernikarni, bo bardzo lubimy ów słodkogorzki wypiek. Miłym zaskoczeniem dla podniebienia okazały się pierniki lawendowe, które w efekcie tej kulinarnej przygody pojawiły się i w naszym domu. Dopiero wówczas zaczęłam szperać w źródłach, z których wynikało, że lawenda jako składnik piernikowej przyprawy to nie jakaś nowość, lecz element bardzo starej receptury, znanej zwłaszcza w krajach Wschodu Europy i w Azji. Podczas ostatnich świąt Bożego Narodzenia królowały na naszym świątecznym stole i stanowiły „obowiązkową” niespodziankę w podarunkowych paczkach dla najbliższych. (Marta pewnie porobiła zdjęcia, to się coś znajdzie:)
Składniki:
0,5 kg miodu naturalnego
1 kostka margaryny zwykłej
1 szklanka cukru
2 łyżki kakao
1 kg mąki
4 jajka
2 łyżki sody
2 opakowania przyprawy do pierników
garść suchych pączków kwiatowych lawendy
Wykonanie:
Połączyć miód i margarynę, rozpuszczając w garnku na delikatnym ogniu, cały czas mieszając.
Dodać cukier i kakao, mieszając do połączenia składników w jednolitą masę. Wystudzić.
Dodać jaja, mąkę, przyprawę do pierników i lawendowy susz. Wyrobić ciasto.
Można je potem odłożyć do lodówki nawet na kilka tygodni, można od razu rozwałkować i wykrawać pachnące pierniczki.
Ułożyć na natłuszczonej (lub wyłożonej papierem do pieczenia) blasze i piec w nagrzanym piekarniku w temp. 180 C, ok. 15 minut.
Można pierniczki ozdobić według uznania polewą, lukrem, czekoladą itp. - my lubimy ich naturalny smak, w którym delikatnie wyczuwa się lawendową nutę.
Smacznego!
Comments